niedziela, 31 marca 2013

Ja chcę do mamy

Ufff jak miło, jutro już kwiecień !

Ostatni tydzień minął mi pod tytułem "ja chcę do mamy"! :) Po prostu coś we mnie pękło jak któryś raz z rzędu zostałam porównana do poprzedniej au pair (oczywiście w sensie, że ona była oh i ahhh a ja jestem be ). Mam po prostu dość tego, że staram się jak mogę, chodzę na rzęsach, żeby mała chociaż mnie tolerowała a w zamian usłyszałam co usłyszałam. No cóż, nie całe trzy miesiące i naaaaarka :) Wasza perfekcyjna au pair wróci, o mnie zapomnicie, ja zapomnę o was i wszyscy będą zadowoleni.

Czasem myślę, czy było warto...pomimo wszystko, TAK ! było warto. Pomimo, że bardzo tęsknie za domem, za rodziną, przyjaciółmi, za wszystkim to nie żałuję. Co przeżyłam, co zobaczyłam to moje. I angielski mi się poprawił, więc mimo wszystko wychodzi na plus :)

Ostatnio (czyt. dwa tygodnie temu... ;) W Irlandii był obchodzony Dzień Świętego Patryka :)
(17 marca). Oczywiście  poszłam oglądać paradę i mam trochę zdjęć.
Wujek google powiedział mi, że 17 marca w Irlandii jest dniem wolnym od pracy ( w centrum widziałam, że działo się coś innego...wujek google kłamie :P ). Jako, że kolor zielony jest kolorem narodowy Irlandii ,17 marca ubieramy się na zielono :) Dlaczego zielony? Ponieważ nawiązuje do krajobrazu wyspy (czyt. jest bardzo, baaardzo zielona, wiem bo widziałam! :) oraz symbolizuje koniczynę (Shamrock), która jest przypisywana Świętemu Patrykowi.

Jedno z pierwszy zdjęć. Kiss my ass! :)



Fajna bryczka :)
Są i rodacy :)

moje ulubione.

Wiedziałam, że w Cork jest mnóstwo ludzi różnych narodowości ale nie spodziewałam się, że jest aż taki mix kulturowy :) Na zdjęciu Demokratyczna Republika Konga.
Sudan

W czwartek byłam na ostatniej lekcji angielskiego. I w końcu spotkało mnie coś miłego w tym tygodniu! Dostałam od mojego nauczyciela małą książeczkę z przepisami na babeczki! Tak po prostu na pamiątkę :) Zrobiło mi się tak miło, że pamiętał, że lubię je piec, jak od niego wyszłam to oglądałam ta książeczkę i się do niej uśmiechałam :)


I zdałam sobie sprawę z tego, że będzie mi tych lekcji u niego brakować. Pewnie dlatego, że zawsze jak do niego szłam to nie czułam się tak jakbym szła na korepetycje ale tak jakbym szła do kolegi pouczyć się a przy okazji pogadać sobie o wszystkim, pośmiać się. No i sam zaproponował, że jak potrzebuję referencji do mojej aplikacji to może mi wystawić. No jak dla mnie super :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz