piątek, 26 lipca 2013

na nic nie mam czasu

Masakra. Myślałam, że jak wrócę do domu z Irlandii to nie będę miała co robić z czasem. Tymczasem nie mam go w ogóle. Zacznę od tego, że na początku to latałam od urzędu do urzędu i załatwiałam wszystkie formalności związane z moim wyjazdem do stanów.  Jak już wszystko załatwiłam to pogadałam z ciocią żeby mnie wkręciła w chałupnictwo. Pomyślałam sobie, że czemu nie? Porobię sobie kilka godzin dziennie, jakaś kasa wleci do kieszeni. I chyba mnie Pan Bóg opuścił jak sobie to pomyślałam. To nie jest praca na kilka godzin dziennie. To jest praca od rana do wieczora, oczywiście jeśli chce się zarobić jakieś konkretne pieniądze. Szczerze to mam już dość, plus jest taki, że znajoma może załatwi mi coś w hotelu na restauracji. Super by było, tak dorywczo. No ale wracając do zajęcia, które pochłania cały mój czas... Składałam już słomki, balony i najgorsze...parasolki do drinków. To jest masakra jakaś.







Tak właśnie wyglądało pakowanie balonów. Po 25 do woreczka i tak kilka godzin. Nie polecam nikomu tej pracy.

W międzyczasie byłam na weselu. Super, bawiłam się dobrze.


Tutaj z moim chrześniakiem. Jak wróciłam po 9 miesiącach z Irlandii to nie mogłam uwierzyć, że tak urósł! :)

I coś co bardzo mi się podobało. Byłam na paintballu! przyjaciółka wygrała wejściówkę na kilka osób i pojechaliśmy. Jak dla mnie fajna zabawa, co prawda trzeba się naprawdę postarać żeby zobaczyć kogoś ubranego na zielono wśród trawy, drzew i krzaków ale warto :)



Co do mojego wyjazdu...miałam już trzy matche! Jestem w szoku. Jeszcze w większym, gdy pomyślę, że odrzuciłam te trzy matche. Gdybym miała tak rok temu to skakałabym z radości. Tym bardziej, że jedna rodzina była z Kalifornii  a jedna z New Jersey. Dwie pierwsze rodziny odrzuciłam bo mi nie odpowiadał wiek dzieci. Natomiast trzecią rodzinę dlatego, że coś mi nie pasowało. Nie wiem co konkretnie, ciężko mi powiedzieć. Wymieniłam z nimi kilka mejli, jakoś czułam, że to nie jest rodzinka dla mnie. Może dlatego, że przypominała mi tą z Irlandii.  Teraz jestem bardziej ostrożna, rok temu tak bardzo chciałam wyjechać, że na dużo rzeczy nie zwracałam uwagi podczas szukania host rodziny. Nie chcę żeby ten rok w stanach był stracony bo nie będę się dogadywać z rodziną, bo będę się z nimi źle czuła itp. Teraz mam kolejnego matcha, problem tylko w tym, że mało o tej rodzinie wiem. W Au pair Care mają jakiś problem ze stroną, swoją drogą to strona nie działa już tydzień  :/ Dostałam tylko mejla, że są mną zainteresowani, dwójka dzieci w w wieku 4 lat. Więc wychodzi na to, że bliźniaki :) Muszę zaczekać teraz aż sami wyślą mi mejla z informacjami o sobie albo aż naprawią stronę.


3 komentarze:

  1. 3 matche i 3 przez Ciebie odrzucone! Haha!
    Ale dobrze, że tak robisz w końcu to rok i nie warto jechać do 'byle' kogo :)

    Trzymam kciuki za the best family :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sama jestem w szoku, że to zrobiłam. Ale tak jak mówisz, ten rok nie może być stracony, tylko tej Kalifornii trochę żal :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Do Stanów się Panienka wybiera! Ja moge ponownie aplikować do APiA we wrześniu, ale się zastanawiam... Tutaj jest mi narazie dobrze, moze później :)
    A co do Kali, to normalnie uduszę własnymi rękoma! Jak dla mnie wymarzona miejscówka, no ale tak... Wiek dzieci owszem jest bardzo ważny :)

    OdpowiedzUsuń