czwartek, 22 listopada 2012

co za deszczowy dzień....

Pogoda zmienia się tutaj z dnia na dzień. Wczoraj było tak pięknie i słonecznie, że jak poszłam z dzieciakami na dwór to do domu mi się  nie chciało wracać.A dziś...zacznę od tego, że dosłownie całą noc lało, burza i  bardzo silny wiatr. Teraz nie lepiej, wciąż pada. Dziś mam wolne, mam angielski...jak wstałam i zobaczyłam co się dzieje za oknem to jaka była moja pierwsza myśl? Tak, nie idę! Przecież zanim tam dojdę (ponad godzinę na piechotkę) to będzie ze mnie kapało. Jednak myśl, że mam cały dzień siedzieć w domu, rozmyślać i wspominać bardzo szybko sprawiła, że zmieniłam zdanie ;-). Zresztą obiecywałam sobie tyle razy, że będę konsekwentna, że jak coś zacznę to to skończę! Tydzień temu angielski był odwołany bo nauczyciel chory i co, zaś odwoływać? To się trochę mija z celem, w końcu po to szukałam kogoś, żeby się czegoś nauczyć a nie uciekać przed tym przy pierwszej lepszej okazji.



 Ostatnio dużo myślę o tym co będę robić po tym wszystkim...Mam na myśli to jak skończę to całe Au pair. Tutaj zamierzam być do czerwca,  potem chcę jechać na rok do Stanów. I tak się zastanawiam co będę robić po powrocie do Polski. Wiem, że to dopiero za 2 lata prawie ale..wiadomo. Do CV będę  mogła wpisać tylko opieka nad dziećmi....plusem jest to, że mój angielski będzie lepszy i w Stanach będę mogła się uczyć w jakieś szkole, więc zawsze to jakieś pocieszenie ;-) Już myślałam, że może uda mi się zatrudnić jako niania w jakiejś agencji, w agencji dlatego, że nie chcę całe życie pracować " na czarno" :). Oczywiście jest też opcja, żeby starać się zostać w Stanach czy tutaj na stałe ale to chyba nie dla mnie. Już o tym myślałam i na dzień dzisiejszy nie mogłabym, jestem za bardzo przywiązana do wszystkiego co zostawiłam w Polsce. Ale kto wie co się wydarzy za miesiąc, dwa, rok...wiadomo jakie jest życie.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz