sobota, 24 listopada 2012

uwielbiam...

Przy okrągłym stole

 Julian Tuwim
 
 
      A może byśmy tak, jedyna,
      Wpadli na dzień do Tomaszowa?
      Może tam jeszcze zmierzchem złotym
      Ta sama cisza trwa wrześniowa...
       W tym białym domu, w tym pokoju,
      Gdzie cudze meble postawiono,
      Musimy skończyć naszą dawną
      Rozmowę smutnie nie skończoną.
       
      Do dzisiaj przy okrągłym stole
      Siedzimy martwo jak zaklęci!
      Kto odczaruje nas? Kto wyrwie
      Z niebłaganej niepamięci?
       
      Jeszcze mi ciągle z jasnych oczu
      Spływa do warg kropelka słona,
      A ty mi nic nie odpowiadasz
      I jesz zielone winogrona.
       
      Jeszcze ci wciąż spojrzeniem śpiewam:
      "Du holde Kunst"... i serce pęka!
      I muszę jechać... więc mnie żegnasz,
      Lecz nie drży w dłoni mej twa ręka.
       
      I wyjechałem, zostawiłem,
      Jek sen urwała się rozmowa,
      Błogosławiłem, przeklinałem:
      "Du holde Kunst! Więc tak? Bez słowa?"
       
      Ten biały dom, ten pokój martwy
      Do dziś się dziwi, nie rozumie...
      Wstawili ludzie cudze meble
      I wychodzili stąd w zadumie...
       
      A przecież wszystko - tam zostało!
      Nawet ta cisza trwa wrześniowa...
      Więc może byśmy tak najmilsza,
      Wpadli na dzień do Tomaszowa?...




piątek, 23 listopada 2012

Pieczemy ciasteczka :)

Dziś, korzystając z tego, że Hostów nie było ( nie czuję się jeszcze na tyle swobodnie przy nich żeby robić co chcę :p ) zrobiłam z LM ciasteczka z smarties. Mała bardzo chętnie mi pomagała  ( w jedzeniu samych smarties  też :) ale najważniejsze, że ciasteczka jej smakowały :). Chyba muszę z nią to częściej praktykować :)




Przepis wzięłam ze strony http://www.malacukierenka.pl/szybkie-wesole-ciasteczka.html . Piekłam je trochę dłużej niż jest podane w przepisie i smarties trochę wyblakły ale są dobre. Przepis wędruję w moim zeszycie :)

czwartek, 22 listopada 2012

co za deszczowy dzień....

Pogoda zmienia się tutaj z dnia na dzień. Wczoraj było tak pięknie i słonecznie, że jak poszłam z dzieciakami na dwór to do domu mi się  nie chciało wracać.A dziś...zacznę od tego, że dosłownie całą noc lało, burza i  bardzo silny wiatr. Teraz nie lepiej, wciąż pada. Dziś mam wolne, mam angielski...jak wstałam i zobaczyłam co się dzieje za oknem to jaka była moja pierwsza myśl? Tak, nie idę! Przecież zanim tam dojdę (ponad godzinę na piechotkę) to będzie ze mnie kapało. Jednak myśl, że mam cały dzień siedzieć w domu, rozmyślać i wspominać bardzo szybko sprawiła, że zmieniłam zdanie ;-). Zresztą obiecywałam sobie tyle razy, że będę konsekwentna, że jak coś zacznę to to skończę! Tydzień temu angielski był odwołany bo nauczyciel chory i co, zaś odwoływać? To się trochę mija z celem, w końcu po to szukałam kogoś, żeby się czegoś nauczyć a nie uciekać przed tym przy pierwszej lepszej okazji.



 Ostatnio dużo myślę o tym co będę robić po tym wszystkim...Mam na myśli to jak skończę to całe Au pair. Tutaj zamierzam być do czerwca,  potem chcę jechać na rok do Stanów. I tak się zastanawiam co będę robić po powrocie do Polski. Wiem, że to dopiero za 2 lata prawie ale..wiadomo. Do CV będę  mogła wpisać tylko opieka nad dziećmi....plusem jest to, że mój angielski będzie lepszy i w Stanach będę mogła się uczyć w jakieś szkole, więc zawsze to jakieś pocieszenie ;-) Już myślałam, że może uda mi się zatrudnić jako niania w jakiejś agencji, w agencji dlatego, że nie chcę całe życie pracować " na czarno" :). Oczywiście jest też opcja, żeby starać się zostać w Stanach czy tutaj na stałe ale to chyba nie dla mnie. Już o tym myślałam i na dzień dzisiejszy nie mogłabym, jestem za bardzo przywiązana do wszystkiego co zostawiłam w Polsce. Ale kto wie co się wydarzy za miesiąc, dwa, rok...wiadomo jakie jest życie.




piątek, 16 listopada 2012

Ogromna i okropna była ta mysz!

Dziś piątek, a w piątek jest...balet! I dziś nie był zwykły balet, dziś rodzice mogli zostać na zajęciach i podziwiać swoje pociechy. No więc ja zostałam z Rose a host dołączył chwilę później. Wszystko przebiegało dobrze do czasu aż Pani nauczycielka nie wyskoczyło ze swoją niespodzianką a była nią....ogromna, okropna mysz! Tak mysz! tzn. nie prawdziwa mysz, kobieta w stroju baletnicy a na głowie miała....hmm to nie była maska, to była taka głowa nakładana, głowa myszy! Wszystko dlatego, że prima angelina czy jak jej tam leci, czyli mysz-baletnica jest jakby hmmm znakiem rozpoznawczym? Wizerunek tej myszy jest na każdej naklejce jakie dzieci dostają po każdych zajęciach. I o ile mała myszka na naklejce wygląda słodko to kobieta przebrana za mysz wyglądała ...dziwnie. Pół grupy na widok tej myszy w płacz i biegiem do rodziców. Wiadomo chcieli dobrze a wyszło jak wyszło. Ja się nie dziwię, jak dla mnie ta mysz nie wyglądała za specjalnie więc co miało sobie pomyśleć 2,5 letnie dziecko na widok myszy wielkości człowieka?

Udało mi się zrobić zdjęcie, Lily to ta dziewczynka z lewej strony z ciemnymi włosami .




A na dobranoc ulubiona piosenka dziewczynek przy której szaleją ;-)




czwartek, 15 listopada 2012

Tu i teraz.

No tak, w końcu się zmotywowałam i piszę notkę !! Jako, że dziś mam wolne, angielski odwołany (nauczyciel chory) to sobie pospałam. Cały dzień  w domu przesiedziałam, z chęcią poszłabym na miasto czy gdziekolwiek ale powiem szczerze, że ta odległość do centrum mnie zniechęca. Teraz już wiem, że jak będę szukać host rodzinki w Stanach to tylko w mieście bądź bardzo blisko miasta :)
I od przyszłego tygodnia zabieram się za rower, co będzie stał i się kurzył?


Korzystając z wolnego czasu wrzuciłam trochę zdjęć do sieci, w razie czego. Już się nie mogę doczekać jak po powrocie do Polski je wywołam i będę układać w albumie :-) Wyczesałam też kociaka, jak widać na zdjęciu był bardzo zadowolony :P Oprócz tego zrobiłam też foto mojego obecnego pokoju :P

Pokój mi się ogólnie podoba, jest dość przytulny. Jedynym minusem jest to, że nie ma małego stoliczka/biurka i jak chcę coś pisać czy się pouczyć angola to muszę to robić na kolanach co na dłuższą metę jest męczące... Ta szafka obok pufy jest tymczasowo, jest ona z innego pokoju. Był mały remont i mi ją  wrzucili do pokoju na chwilę....Próbowałam ją wykorzystać jako stolik ale nie da rady...
No i obiecuję sobie, że będę częściej pisać notki! Jest tyle rzeczy o których zawsze chcę napisać, tyle zdjęć to wklejenia....ale zawsze mi się nie chcę. A szkoda, bo jak już skończy się moje operowanie to fajnie będzie wejść na bloga, poczytać i powspominać :)